wtorek, 18 marca 2014

Twenty One †

I left her..

Emily's POV
To jeszcze nie koniec, stałam tam i patrzyłam na nich, ci wszyscy fałszywi ludzie, nienawidzę ich.
Myślą, że to koniec ale nie, ja wszystko widzę, nawet lepiej niż kiedy żyłam.
Śmieszne jest kiedy się stoi nad własnym ciałem, wiecie? No tak, nie wiecie bo tego nie doświadczyliście.
Jego nie było, ale nie zależy mi. To wszystko boli, pomimo że umarłam ból nie ustał.
Utknęłam tak jakby w jednym miejscu, nie mogę ruszyć dalej, tkwię tu z tym bólem nie móc nic zrobić.
Zobaczyłam jak niektórzy płaczą, dopiero teraz.
Krążyłam przez cały czas nie wiedząc co ze sobą zrobić, chciałam się czegoś napić, ale nie mogłam dotknąć żadnej rzeczy, to przykre.
Przypomniało mi się lato

*Memories*

-Em, wymiękasz już? - zaśmiała się Lis 
-Chyba żartujesz. - Zadrwiłam z niej i wzięłam kolejnego kieliszka do ust, od razu poczułam to ciepło w gardle, było to dziwne, ale lubiłam to. Moi przyjaciele gwizdali, zawsze miałam mocną głowę.
Wyciągnęłam paczkę papierosów L&M po czym włożyłam jednego do ust, schowałam paczkę do kieszeni i odpaliłam papierosa, czując to przyjemne uczucie, powoli wypuszczałam dym z ust.
-Pijemy dalej? -spytał Marco
-Pijemy - uśmiechnęłam się chytrze

*End*

Miałam wtedy 15 lat, dość szybko zaczęłam, ale przyznam to były najlepsze chwile mojego życia, mieszkałam wtedy gdzie idziej, nie chce opowiadać o tym, ale kiedy matka i ojciec postanowili się wyprowadzić wtedy się wszystko zaczęło, wszystkie problemy. Nie mam pojęcia co mam robić, co jeśli przez całą wieczność tak będzie?

Jason's POV

Nie mogłem tam iść. Nie mogłem patrzeć na jej ciało, które leżało w trumnie, a ona już nie oddychała.
A zwłaszcza na jej napis na ręce, który nadal się nie zagoił.
Tak strasznie ją kochałem, pewnie myślicie "Skoro ją tak kochasz czemu nie chcesz się z nią pożegnać?"
To proste, nie było mnie przy niej kiedy chciała to zrobić, zostawiłem ją.
Wyszedłem z domu, szedłem chodnikiem, gdy nagle poczułem coś, coś jakby mnie dotknęło, odwróciłem się ale niczego nie było, zaczynam przez to wszystko świrować.
Wyciągnąłem z kieszeni paczkę papierosów, włożyłem jednego do moich suchych ust i odpaliłem, po czym schowałem paczkę z powrotem do kieszeni.
Pewnie myślicie od kiedy pale? Oh, od dawna, jakieś 2 lata, po prostu paliłem mniej niż teraz.
Nie wiem jak, ale kiedy szedłem tak zamyślony trafiłem na cmentarz, pierdolone szczęście.
Nadal był pogrzeb Em, ludzie patrzeli się na mnie, znali mnie.
Nie byłem tym samym człowiekiem co kiedyś, byłem inny..

Emily's POV

-Na pewno chcesz tego? -spytał. Kiwnęłam twierdząco głową, skoro i tak nic się nie zmieni wolę cierpieć tam.

~*~
Widziałam ciemność, powoli zaczęłam otwierać oczy, było ciężko,ale się udało. Wstałam patrząc na tych ludzi, byli w szoku, zaśmiałam się i wyskoczyłam z trumny.
Poprawiłam sukienkę i wzięłam szampana od jakiegoś faceta, wypiłam do dna i mu oddałam.
Zobaczyłam Jason'a za tymi wszystkimi ludźmi, spojrzałam na swoją rękę, ale nie było tam już tego wyrytego imienia, co było dziwne, nie czułam nic gdy go zobaczyłam, żadnego smutku, miłości, niczego.
Jason do mnie podbiegł mocno mnie tuląc, spojrzał mi w oczy pewnie czekając że coś powiem
-Um, masz papierosa? -spytałam zdezorientowana. Ten z dziwnym wyrazem twarzy sięgnął do kieszeni, wyciągając paczkę, dał mi jednego papierosa po czym mi go odpalił.
Poczułam to miłe uczucie i poszłam dalej, cholera zapomniałam że Jason ma moje kluczę. Odwróciłam się przez przypadek na niego wpadając, lekko się zderzyliśmy.
Sięgnęłam do jego kieszeni w spodniach, znalazłam.
Wzięła klucze do ręki o czym ruszyłam dalej.

~*~
Otworzyłam drzwi, Jason już nie szedł za mną, pewnie był zmęczony.
Zamknęłam za sobą drzwi, ściągnęłam buty i prawie dostałam zawału..
-Ile to już minęło, Emily?
To koniec.

---------------

Mówiłam że będzie kolejny rozdział :)
Szkoda, że po 3 miesiącach... trudno.
Nie komentujecie, spamujecie licząc na nowy rozdział, cóż szybko kolejnego nie dostaniecie.
Jeśli nie będziecie komentować rozdziały będę dodawać co jakieś 4 miesiące :)

środa, 18 grudnia 2013

Twenty †

Really End.

Emily's POV

Siedziałam w kuchni i dopijałam moją kawę. Musiałam z nim porozmawiać, zasługiwał na prawdę. Wreszcie wrócił do domu i zajął miejsce na przeciw mnie.
-Nad czym tak dumasz? -spytał patrząc na mnie
-Musimy porozmawiać. - wzięłam kolejny łyk swojej kawy i nie spojrzawszy na chłopaka kontynuowałam 
-Nie wiem jak to zniesiesz, ale musisz. To co się ostatnio stało, nie było normalne. Chłopak który zbił szybę nazywa się Lucas, zgwałcił mnie, chciał Cię zabić, a chłopak o którym Ci kiedyś mówiłam nazywa się Tate. - kolejny łyk mojej kawy i kolejna dawka ciepłej cieczy. Chłopak przez chwilę nic nie mówił
-To żart? -spytał
-A wyglądam jakbym żartowała? -spytałam bez emocji nie patrząc na niego. Nic nie odpowiedział, po prostu opuścił mój dom i trzasnął głośno drzwiami.
Nasz związek chyba nie ma szans.

~*~

Minął tydzień, tydzień odkąd go widziałam. Miałam już dość, codziennie przez 7 dni się cięłam i nic nie jadłam, tak zgadza się przez 7 dni nic nie jadłam. Kiedy leżałam na łóżku, cała we łzach dostałam sms'a, w prawdzie to tylko sms, więc wyjęłam telefon i z obojętnością spojrzałam na ekran gdy nagle zobaczyłam od kogo. -Jason.
"Nie odzywałem się przez tydzień, to co mi powiedziałaś zabolało mnie, stwierdziłem że nie chce być z kimś takim jak ty, cały czas się tniesz, spałaś z wszystkimi oprócz ze mną, nie chodzi tu tylko o to, ale nie czuje już nic do ciebie, to koniec. Zmieniam numer, wyjeżdżam, nie szukaj mnie. -J"
Przeczytałam to pięć razy, ze łzami w oczach sięgnęłam po żyletkę i wyryłam sobie ogromny napis "JASON" i serce przecięte na pół, tak to boli.

No One's POV

Wszystko zaczęło się od szkoły, to tam Emily pierwszy raz dostała mocny cios w serce.
Miłość, ból, gwałt, żyletka, anoreksja, śmierć bliskich osób, samotność, porwanie.
Kiedyś pewna siebie dziewczyna, każdy ją znał, każdy interesował.
Teraz zwykły wrak człowieka.

~muzyka~

Szła pewnym siebie krokiem, wiedziała że ta chwila kiedyś nadejdzie, poszła na miejsce gdzie kiedyś z nim siedziała, kiedy obiecywał jej, że będą na zawsze razem, trzymali się w tedy za ręce, kochali się. Kto by pomyślał, prawda? Wydał się taki wrażliwy, ciął się, miał ciężko, pasowali do siebie idealnie. Ona mu pomogła, choć sama potrzebowała pomocy. Pomyślelibyście, że chłopak który był bity, samookaleczał się, będzie zwykłym chamem bez uczuć. Popijając łyka piwa przejechała palcem po wyrytym napisie na ławce "J+E=♥" kilka łez spłynęło jej po policzkach, nie umiała już płakać tak jak kiedyś, ponieważ tak często to robiła.
Wstała z ławki, ostatni łyk wzięła, poszła przed siebie i się prawie wywaliła, alkoholu już więcej nie wypiła.
Stanęła i przerzuciła nogę na drugą stronę, w pobliżu nikogo, kilka łez wypuściła i skoczyła.

Later..

-Puśćcie mnie do niej, ja ją kocham! -krzyczał.
-Proszę odejść, musimy ją zabrać. -powiedział policjant. Jason przeciskawszy się przez policjanta podbiegł do zimnego ciała dziewczyny, całując ją namiętnie i trzymając jej rękę z napisem "JASON </3"
Płakał, tak bardzo płakał. Nie mógł uwierzyć, że to koniec, zostawił ją, dopiero kiedy było za późno zrozumiał co zrobił, cóż za ironia, prawda? Ostatni raz złożył na jej ustach pocałunek, to ostatecznie koniec. Ciało zabrali, a chłopak został sam, miał klucze od jej mieszkania, więc tam się udał, po drodze nie umiał się uspokoić, nawet raz położył się na ziemi bo nie umiał iść z powody bólu w sercu.
Kiedy był już w domu, poszedł do kuchni, tam gdzie ostatni raz z nią rozmawiał, najgorsze w tym było to że ich ostatnia rozmowa zakończyła się kłótnią. Na blacie leżała kartka, wziął ją do ręki i zaczął czytać na głos:
"Jason
Pewnie tego nie przeczytasz, ponieważ się już o mnie nie martwisz,ale dziś jest ten dzień, ten na który tak bardzo czekałam, nasza rocznica. Sądziłam, że kiedyś weźmiemy ślub, będziemy mieli dzieci ale wyszło inaczej, w dzień naszej rocznicy to zakończyłeś. Jeśli dowiesz się że mnie już nie ma, nie płacz, nie przejmuj się tak jak zawsze, nie musisz nawet iść na mój pogrzeb. Zapamiętaj te miłe chwile, kiedy byliśmy przyjaciółmi i wszystko było idealnie. Mam pewnych wrogów, uważaj na siebie, ponieważ może będą chcieli Ci coś zrobić, przykro mi że zmarnowałam Ci kilka lat życia, że mnie poznałeś, że byłam tylko nic nie znaczącym gównem, tak bardzo mi przykro, ale to już koniec, dokładnie w naszą rocznicę kończę z życiem, kocham Cię na zawsze. 
Emily."

-Nie! -krzyknął na pół płacząc.
-Wróć do mnie Emi, proszę Cię. -uklęknął na ziemi, obwiniając się o wszystko, to koniec.

2 week's ago..

Na pogrzebie było dużo osób, zgromadziła się prawie cała była szkoła Emily, niektóre osoby z psychiatryka, ojciec Emily, który ją zostawił, był nawet Lucas z Tate'm i Nick'iem oraz jej Wujek.
Wszyscy mocno płakali, najśmieszniejsze było to, że zrobiło im się przykro dopiero wtedy kiedy jej już nie było. Co dziwne na pogrzebie nie było Jason'a, chyba zrobił to o co prosiła go Emily i nie zjawił się na pogrzebie, nikt tak na prawde nie wiedział gdzieś się podział.

Tak oto kończy się ta historia, nie do końca szczęśliwa, ale dziewczyna wreszcie doznała szczęścia, szkoda tylko że po drugiej stronie.

~*~

Myślałam, że zakończenie wyjdzie mi lepiej, no ale cóż. Blog nie miał dużo rozdziałów, ale nikt nie mówi że to koniec. Dla tych którzy nie wiedzą Emily skoczyła z mostu.
Wiem, pisarz ze mnie kiepski, ale no trudno.
Tylko błagam was nie bijcie mnie dlatego, że to już koniec, do tego tak późno, przepraszam.
Przepraszam za błędy, zapraszam na mojego aska, którego odnowiłam >>>> ASK
Oraz na mojego nowego bloga, będziecie mogli być ze mną na bieżąco :) > BLOG
Komentujcie, kocham was i przepraszam.


sobota, 24 sierpnia 2013

Nineteen †

It's not End, bitch.

-Proszę zostaw go.. -błagałam Lucas'a,aby zostawił Jay'a którego trzymał, a do jego szyi przycisnął nóż. Kiedy on go wziął? Przecież był w kuchni.. A no tak, rozmawiałam z Tate'm, miał czas, aby go wziąć na górę, ale gdzie Tate?
-Szkoda chłopaka.. -powiedział chytrze Lucas przyciskając mocniej nóż do gardła Jason'a. Jay się skrzywił, nie dziwie mu się, bo z jego szyi zaczęła lecieć krew
-Nie! -krzyknęłam. Po chwili usłyszałam strzał i musiało minąć trochę czasu, ponieważ kiedy obróciłam głowę byłam w zupełnie innym pomieszczeniu, co się dzieję?
-Emily, spójrz na mnie! -krzyknął Tate, obróciłam tym razem wzrok w jego stronę natykając się na jego piękne oczy
-Mój Boże, dobrze że wróciłaś. -westchnął z ulgą
-Co się stało? -spytałam zdezorientowana
-Więc tak.. -zaczął siadając obok mnie na łóżku. -Kazałem Ci iść na górę, ale wyprzedził mnie Lucas, nie zauważył mnie, strzeliłem do niego z pistoletu, Jason'owi nic nie jest, ma tylko pytania, na które już odpowiedziałem, mianowicie że twój ojciec miał problemy i Cię w to wciągnął, Lucas to był jego wróg i chciał się na tobie zemścić. -skończył wypuszczając powietrze z ust
-No dobra, ale co ze mną? Czemu nie pamiętam co się wydarzyło? -spytałam zaciekawiona
-Byłaś tak oszołomiona, zamknęłaś się na trzydzieści minut w sobie, patrzyłaś się przed siebie, nie ruszałaś się, nic nie mówiłaś, ciężko było zaważyć nawet czy oddychasz. -lekko się zaśmiał
-Gdzie jest teraz Jason i czemu jesteśmy na strychu.. -zrobiłam chwilę przerwy -Czekaj... Od kiedy ja mam strych? -spytałam potrząsając głową, chłopak ponownie się zaśmiał, ale tym razem głośniej
-Odkryłem go nie dawno, musiałem Cię gdzieś przenieść, Jay na dole, śpi. Jest pierwsza w nocy, Lucas nie żyje, a jeśli chodzi o mnie.. -westchnął smutno. -Zostanę, aż nie poprosisz abym odszedł. -lekko się uśmiechnął, a mi spadł kamień z serca. Z całej siły przytuliłam chłopaka wdychając jego zapach.
-Nadal nie mogę uwierzyć, że jesteś duchem. -zaśmiałam się w jego szyje
-Ja też nie. -zaśmiał się. Oderwaliśmy się od siebie patrząc sobie w oczy.
-Ja spadam do siebie, zanim spytasz nie do nieba czy coś tam, tylko do swojego domu. - zachichotał i wstał z łóżka.
-Czekaj! -krzyknęłam. Chłopak odwrócił się w moją stronę posyłając mi pytające spojrzenie
-Jak jest.. no wiesz, tam do góry.. -spytałam nieśmiało
-Interesująco. -uśmiechnął się chłopak, chciałam coś mu odpowiedzieć, nawet otworzyłam buzię, ale jak zwykle go nie było.

~*~

Leżeliśmy z Jay'em na łóżku, nic nie robiliśmy po prostu leżeliśmy i się przytulaliśmy. Byliśmy tak zamyśleni, że żadne z nas się nie odezwało, aż nagle Jason zaczął
-Emily, słuchaj... -powiedział patrząc mi w oczy oraz zakreślając mi kółka na dłoni
-Tak? -podniosłam jedną brew ku górze
-Kiedy my.. no wiesz.. -powiedział nieśmiało. Chyba wiedziałam o co mu chodzi. Nie byłam na to gotowa.
-Jason, ja.. -nie umiałam dobrać słów. Chłopak przybrał lodowatą twarz, a jego oczy pociemniały, co oznaczało że jest zły, nie oceniajcie mnie, ja wierzę że z oczu można odczytać wszystko.
-Rozumiem. -prychnął odrywając się ode mnie i siadając na końcu łóżka
-Jay, przepraszam, ale... -nie dane mi było dokończyć, bo chłopak odwrócił się w moją stronę
-Ale co? I tak nie jestem tym pierwszym, jakoś swojemu pierwszemu chłoptasiowi dałaś od razu. -moje oczy się zaszkliły, jak on mógł to powiedzieć? Wstałam z łóżka kierując się do łazienki
-Emily stój! Przepraszam, nie miałem tego na myśli! -krzyknął za mną, dlaczego ja zawsze muszę mieć takiego pecha? Weszłam do łazienki, zakluczając ją za sobą. Usiadłam na podłodze i zalałam się płaczem.
-Emily, otwórz, proszę! -krzyknął waląc drzwi, poczułam jak ktoś lekko chwyta moje ramie i siada koło mnie. Podniosłam głowę i myślałam, że to Tate, ale się myliłam... Całe moje ciało się spięło na widok siedzącego koło mnie Lucas'a.
-Przepraszam. -szepnął.
-A-ale t-ty nie żyjesz. -wyjąkałam i zaczęłam się trząść
-Wiem. -wzruszył ramionami. -Nie pozwolili mi przejść dalej puki nie naprawię tego co zrobiłem, inni mi wybaczyli, zostałaś tylko ty. -powiedział patrząc mi w oczy
-Cholernie mi przykro, po prostu się w tobie zakochałem i-- -nie dokończył, bo do łazienki wparował Jason, obejrzałam się chcąc zobaczyć chłopaka, ale nie było go tam.
-Em, przepraszam skarbie, nie miałem tego na myśli, wiem co przeszłaś, przepraszam. -błagał mnie, abym mu wybaczyła, to się zdziwi.
-Odejdź! -rozkazałam nie patrząc na niego. Poczułam jak odrywam się od ziemi, co do cholery?
-Puszczaj mnie kurwa! -krzyczałam na chłopaka
-Damą nie wypada taki język. -zaśmiał się
-Gówno mnie to obchodzi, puszczaj! -waliłam pięściami w jego plecy
-Skoro nalegasz. -uniósł ręce, a ja poczułam jak spadam, na szczęście na łóżko.
-Ty dupku! -wydarłam się na chłopaka. Jay wskoczyła na łóżko klęcząc nade mną
-Złaź, jesteś ciężki! -nadal krzyczałam, byłam na niego zła. Spojrzał na mnie tymi głupimi, ślicznymi oczami i poczułam jego usta na swoich. Na początku nie oddawałam pocałunku, ale kiedy mocniej wssał się w moje usta oddałam pocałunek, czułam jak chłopak się uśmiecha i ściska mój tyłek, jęknęłam w jego usta, dzięki czemu miał dostęp do środka, dupek. Nasze języki zaczęły toczyć walkę, ale żaden nie wygrał, oderwaliśmy się od siebie zaczerpując powietrza. Patrzeliśmy sobie głęboko w oczy.
-Wybaczysz mi? -spytał błagalnie oblizując swoje usta
-Masz szczęście, że masz takie całuśne usta, bo inaczej byłabym zła. -czy ja na prawdę to powiedziałam? Chłopak się zaśmiał i przeczesał ręką moje włosy.
-Kocham Cię Emily. -powiedział chłopak gładząc moje czarne, puszyste włosy.
-Ja też Cię kocham Jason. -wreszcie to powiedziałam. Chłopak ponownie zaatakował moje usta, oddawałam każdy pocałunek, zrzucił ze mnie bluzkę, nie przerywając pocałunku. Skrzywiłam się lekko, wiedząc że chłopak widzi mój brzuch, nie przejmowałam się że jestem w staniku, tylko że widzi mój brzuch.
-Skarbie, nie martw się masz piękny brzuch, wolałbym żebyś więcej jadła, ale dla mnie jesteś idealna. -zapewnił mnie. Lekko się uśmiechnęłam, choć dla siebie nadal byłam gruba, nie chciałam mówić o tym Jason'owi, ale zawsze kiedy coś jadłam, szłam do łazienki i wymiotowałam, nie moja wina, przepraszam. Chłopak wyrwał mnie z moich zamyśleń i zdjął swoją bluzkę, podziwiałam jego idealny kaloryfer, ale również jego rany, przejechałam palcem po jego brzuchu, gdzie po chwili składałam mokre pocałunki, chłopak zdjął ze mnie moje spodenki i przejechał wzrokiem po moim ciele oblizując usta. Miał już zamiar ściągać mój stanik, gdy nagle lustro się stłukło, szybko skierowaliśmy tak swój wzrok, na lustrze moją czerwoną pomadką było napisane "To nie koniec, suko."
Rozejrzałam się po pokoju, nic. Spojrzałam na balkon, gdzie stała postać Lucas'a, uśmiechnął się do mnie, po chwili skoczył z balkonu i już go nie było.

Lucas POV

Nie do wiary, że ta suka dała się nabrać, że nie żyje. Ona na serio nic nie wie, ciekawe jaka będzie jej reakcja kiedy dowie się, że ja tak na prawdę żyję, a ktoś kogo uznaje za najlepszego przyjaciela ją okłamuje.
-Jak tam stary. -spytał*
-Suka na prawdę się zdziwi. -zaśmiałem się
-Oj zdziwi, zdziwi. Zapłaci nam za wszystko. -zaśmiał się tak samo jak ja.
To nie koniec, dziwko.

***
spytał* - nie napisałam kto, bo to niespodzianka, zanim napiszecie w komentarzach że już wiecie kto, to się nie martwcie, bo będzie spore zaskoczenie.

Dodałam nowy rozdział, ponieważ...
BYŁO PONAD 1000K WEJŚĆ NA DZIEŃ!



Jakiś miesiąc temu też tyle było, ale i tak się strasznie cieszę, dziękuję hbvdjhbvfv
Nie przyzwyczajajcie się, ten rozdział dodałam wyjątkowo szybko, inne będą jak zawsze czyli raz na tydzień.
Wybaczcie, że rozdział taki krótki, ale raczej fajny, prawda?

Komentujemy, jeśli chcecie następne rozdziały. Wpisywanie kodu wyłączone, napiszcie chociaż ":)" 

Zapraszam na bloga >LINK< o niegrzecznym Justin'ie :)

Komentujemy, jeśli nie komentujesz, nie licz na to że będą długie i częste rozdziały. (o ile będą)



czwartek, 22 sierpnia 2013

Eighteen †

Anonymous

Moje ręce się trzęsły, patrzyłam się na postać przede mną, zauważyłam że na jego twarzy malował się chytry uśmieszek.
-Em, wszystko okej? -spytał Jason szturchając mnie w ramie, nie odpowiedziałam mu.
-Emily, powiedz coś, proszę. -prosił mnie, ale to nic nie dawało, stałam tam tępo patrząc się na czarną postać aka Lucas'a. Dość spory tir przejechał mi przed oczami, chciałam jeszcze raz spojrzeć na chłopaka, ale nie było go tam. Ocknęłam się i spojrzałam w stronę Jason'a posyłając mu uśmiech, wzięłam go za rękę i przeprowadziłam na drugą stronę ulicy. Pchnęłam lekko drzwi, a do moich nozdrzy dotarł wspaniały zapach naleśników. Zajęłam z Jason'em stolik, spoglądaliśmy na menu które leżało na stoliku czekając na kelnerkę. Po dwóch minutach podeszła do nas dziewczyna w mniej więcej moim wieku, miała jasne blond włosy, które przypominały białe, bluzkę dzięki której było widać jej sztuczne cycki, krótką miniówę, która odsłaniała za dużo i fartuch z nazwą "this one" jak zgaduję to nazwa naleśnikarni. Spojrzała swoimi niebieskimi oczami na Jason'a i oblizała usta, ten całkowicie ją olał.
-Mogę przyjąć zamówienie? -spytała swoim piskliwym głosem
-Naleśniki z syropem klonowym i truskawkami -powiedziałam patrząc z obrzydzeniem na dziewczynę
-To samo. -powiedział bez emocji chłopak. Dziewczyna kiwnęła głową, zarzuciła swoimi tlenionymi włosami, udała że spadła jej kartka, tak aby chłopak spojrzał na jej tyłek, a to suka. Popatrzyłam w stronę Jasona, ten tylko grzebał coś w telefonie, mój chłopak. Blondyna udała się w swoją stronę, a my czekaliśmy na nasze jedzenie.

~*~

Kiedy kelnerka przyniosła nasze jedzenie podeszła bliżej Jason'a 
-Dasz mi swój numer? -zatrzepotała swoimi sztucznymi rzęsami, chłopak obrócił głowę i z niesmakiem spojrzał na dziewczynę
-Możesz sobie już iść? -splunął jej w twarz, ta westchnęła smutno i odeszła.
-Ale masz powodzenie. -zaśmiałam się
-Mnie interesuje tylko jedna dziewczyna tutaj. -spojrzał mi w oczy
-Tak? Która to? - udawałam głupią, chłopak się zaśmiał
-Siedzi własnie przede mną. -uśmiechnął się ukazując przy tym szereg swoich białych zębów, uśmiechnęłam się do niego i zaczęłam podobnie jak on jeść swoje jedzenie.
-Więc.. -zaczął -Powiesz mi o co chodziło z tym kolesiem ubranym na czarno? -podniósł jedną brew ku górze. Oh pewnie, że Ci powiem, to Lucas, porwał mnie, chciał mnie zgwałcić, ale uratował mnie duch Tate, później znowu mnie porwał i zgwałcił, Tate go zabił, ale popatrz! Jednak żyje! Nie, raczej Ci tego nie powiem.
-Kiedyś Ci opowiem. - powiedziałam krótko biorąc kolejny gryz naleśnika, Jay westchnął głęboko, ale dalej wcinał swojego naleśnika. Po posiłku chłopak poszedł zapłacić, chciałam go ubłagać żeby tego nie robił, bo miałam więcej pieniędzy od niego, ale on bez wahania powiedział, że on to zrobi. Kiedy zapłacił wyszliśmy z lokalu, miałam przejść z Jason'em na drugą stronę, kiedy zauważyłam ponownie ciemną postać stojącą pod drzewem, moje nogi zaczęły się trząść, a ręce pocić, nie chce przechodzić tego co przechodziłam kiedy mnie zgwałcił.

*FlashBack*
-Hej. -powiedział Tate
-Hej. -powiedziałam krótko będąc zwinięta w kulkę na podłodze.
-Emily, musisz jeść, musisz coś robić, nie możesz wiecznie siedzieć w tym pokoju przez to co się stało. 
-Tak? A to niby czemu? -krzyknęłam -Zostałam porwana i zgwałcona, mam udawać że wszystko jest ok? Nie mam zamiaru, bo nic nie jest ok. -wrzasnęłam rozbijając lampę o podłogę, byłam tak bardzo zła i smutna, że nie panowałam nad sobą.
-Ja mam już dość, słyszysz? -krzyknęłam -Dość.. -powiedziałam prawie szeptem siadając na podłodze i patrząc się w jeden punkt.
-Przepraszam, że nie zjawiłem się szybciej, to moja wina, przepraszam. -łzy spływały mu po policzkach, otworzyłam buzię żeby coś powiedzieć, ale już go nie było.
*End FlashBack*

-Emily! -krzyknął Jason szarpiąc moje ramię
-Hmm? A oh, tak. Wybacz. -powiedziałam szybko przechodząc na drugą stronę ulicy
Patrzyłam w tamto miejsce,gdzie wcześniej stała postać, ale nikogo nie było, odwróciłam wzrok patrząc na Jason'a, miał zły wyraz twarzy.
-Nie będę Cię o nic wypytywać. -westchnął i szedł dalej trzymając moją rękę. Wymamrotałam ciche "Przepraszam" i szłam dalej.

~*~

Był już wieczór, zrobiliśmy z Jason'em zakupy po południu, teraz on przyrządzał na kolację kanapki. Poczułam jak mój telefon wibruje w kieszeni, więc go wyjęłam i spojrzałam na wyświetlacz, "Nieznany" szybko odebrałam przykładając telefon do ucha
-Witaj Emily. -powiedział ochryple męski głos
-Kto mówi? -rzuciłam szybko
-Nie poznajesz? -zaśmiał się do słuchawki
-Lucas.. -moje ręce już trzeci raz w tym dniu zaczęły się pocić, a moje nogi trząść
-Mądra dziewczynka.
-Czego chcesz? -powiedziałam z obrzydzeniem
-Na twoim miejscu byłbym milszy, bo właśnie mam na celowniku twojego chłoptasia. -zaśmiał się podle chłopak, szybko zwróciłam wzrok w stronę Jay'a, który robił kanapki
-Nie rób mu nic, błagam. -błagałam go, uzyskałam jedynie głośne śmianie, a następnie zakończenie  rozmowy. Cholera Emily, myśl! Szybko przejrzałam moje kontakty i natknęłam się na numer Tate'a, który mi dał spory czas temu. Dwa sygnały, trzy, cztery, aż w końcu odebrał.
-Emily, mówiłem C--
-Słuchaj mnie! -krzyknęłam do telefonu, ale tak aby Jay nie słyszał
-Lucas wrócił, jest gdzieś koło mojego domu, obserwuje mój każdy ruch, zabije Jasona, błagam pomóż mi. -błagałam chłopaka
-Nie, to nie możliwe, przecież go... O cholera.. -powiedział po chwili
-Chodź do góry, teraz! -zażądał, szybko się rozłączyłam i udałam się na górę,ale chyba nie potrzebnie bo to co zobaczyłam sprawiło, że moje nogi się ugięły, a do oczu napłynęły łzy.

****
Mamy 18 rozdział i ponad 30K wejść! hghvghvghv
Jestem na was zła, bo bałam się że nie dobijecie tych 27 komentarzy.

Pamiętajcie, jeśli chcecie następne rozdziały musicie komentować.
Nawet zwykłe ":)" , wpisywanie kodu wyłączone.
Dla was to chwila, a ja się cieszę z KAŻDEGO komentarza.



Nie wiem kiedy rozdział

KOMENTUJEMY JEŚLI CHCECIE KOLEJNE ROZDZIAŁY :)




czwartek, 15 sierpnia 2013

Seventeen †

Goodbye Tate

Patrzałam się na chłopaka, nadal nie wiedziałam co ma na myśli.
-Nie rozumiem...
-Nie mam już nikogo. -widziałam jak po jego twarzy spływały łzy, aww. Nie dobra, nie myśl o tym, jemu jest teraz smutno.
-Jak to nie masz? A Lucy, a ja? -spytałam nadal patrząc na jego smutne, pełne łez oczy.
-Lucy nie żyje, pomogła wrócić Jason'owi. - zamarłam. Ona umarła, bo ocaliła Jay'a? Nie, to nie możliwe.
-Tak bardzo mi przykro Tate, przepraszam. -podeszłam do chłopaka i chciałam go przytulić, ale ten mnie wyminął, tak że prawie zderzyłam się ze ścianą.
-Nie rozumiesz Emily. -powiedział surowo. -Lucy już nie ma, a ty powoli przestajesz mnie potrzebować. -spuścił głowę w dół podpierając się o ścianę.
-Jak to przestaje? Jesteś moim przyjacielem i-- -Nie dał mi dokończyć 
-Nie.. Ty nawet nie wiesz kim jestem. -powoli podniósł głowę i podszedł bliżej mnie.
-To k-kim jesteś? -zająkałam się. Podszedł bliżej. I bliżej. I o mój boże, był tak blisko, że między nas nie zmieściła by się kartka papieru. Przełknęłam głośno ślinę i spojrzałam chłopakowi w oczy. Pochylił się bliżej mnie i wyszeptał mi do ucha.
-Ja nie żyje, Emily. -przez moje ciało przeszedł dreszcz, ręce mi się pociły, on żartuje tak?
-Ż-że co? 
-Mówię prawdę. -odparł. Podparł się kolejny raz o ścianę i dalej mówił. -Lucy pomogła mi wrócić, zaintrygowałaś mnie. Nie miałaś nikogo, było Ci tak bardzo smutno,chciałem Ci pomóc. -westchnął i dalej kontynuował. -Kiedy chciałaś wskoczyć pod pociąg, to gdyby nie ja, nie byłoby Cię tutaj. Kiedy Jason Cię zostawił, płakałaś. Znowu byś się pocięła, więc Ci pomogłem, ale teraz.. -powiedział i kilka łez spłynęło mu po policzku.
-Teraz co.. -powiedziałam kręcąc się, to wydawało się takie... nie realne? Kto o zdrowych zmysłach uwierzyłby mi, że rozmawiam z duchem, który może robić to samo co człowiek? Pewnie nikt.
-Teraz kiedy Jason żyje, wszystko się ułoży. Sprawiłem, że jesteś szczęśliwa, teraz muszę odejść. -po tych słowach rozpłakałam się jak małe dziecko. Nie poradzę sobie bez niego, to jest pewne. Poczułam jak chłopak kuca przy mnie i mocno do siebie tuli. Pocierał ręką moje włosy, a ja szlochałam w jego tors.
-Ale ja Cię potrzebuję Tate, błagam nie zostawiaj mnie. -coraz bardziej płakałam.
-Emily, nic tu po mnie. Będziesz wiodła szczęśliwe życie z Jason'em, będziecie mieli dzieci, dom a co po mnie? Nie jestem Ci już potrzebny. -wstał i podszedł do okna balkonu. -Żegnaj Emily. -chciałam krzyknąć żeby został, ale nie zdążyłam, bo chłopak wyszedł. Zwinęłam się w kulkę i szlochałam, chce aby wrócił, tak bardzo tego chcę. Chyba wiem co sprawi, że wróci. Podniosłam się powoli z ziemi i udałam w stronę łazienki. Sięgnęłam po małe pudełeczko, które stało nad lustrem i wyciągnęłam z niego żyletkę. Sądziłam, że już nigdy jej nie użyje, a jednak. Czekałam, aż się zjawi, ale nic. Więc przejechałam żyletką po nadgarstku tworząc przy tym nowe blizny na rękach. Krew spływała po moim nadgarstku i spadała na kafelki w łazience. Ran pojawiało się więcej i więcej i więcej, ale Tate nie wracał, on odszedł. Sięgnęłam po bandaż owijając nim nadgarstki i zalałam się płaczem.

* Tydzień później *

Byłam już miesiąc u wujka. Nadszedł czas, aby jechać do domu. Jason powiedział, że ze mną zamieszka, ucieszyłam się na jego słowa, ponieważ w tak dużym domu jeszcze przez kilka tygodni jedynie z psem jest trochę smutno. Skończyłam pakować ostatnią walizkę i z trudem pożegnałam się z pokojem. Nie chciałam stąd jechać, tyle tu złych, ale głównie dobrych wspomnień. Jason zniósł moje walizki na dół, a ja podbiegłam do wujka tuląc go z całej siły.
-Może mam już swoje lata, ale nie chcę jeszcze umierać uduszony przez swoją bratanicę. -zaśmiał się wuj. Rozluźniłam trochę uścisk, ale nadal go tuliłam.
-Przecież nie wyjeżdżasz na zawszę, wracasz za trzy tygodnie odwieść do mnie psa. -kolejny raz się zaśmiał.
-Wiem, ale będę strasznie za tobą tęsknić.
-Ja za tobą też złotko. -ostatni raz cmoknął mnie w głowę i puścił. Pomachałam mu na pożegnanie i wsiadłam do samochodu chłopaka.
-Gotowa? -spytał zniżając okulary
-Nie. -westchnęłam smutno
-Tak samo jak ja. -zachichotał i ruszył w stronę, jak teraz się zdaję -naszego domu. Zapięłam pasy i ułożyłam się wygodnie w fotelu, ponieważ na miejscu będziemy za dwie godziny.

~*~

Obudziło mnie światło słoneczne, leniwie się przeciągnęłam i zauważyłam, że nie byłam już w samochodzie. Leżałam na łóżku w swojej sypialni, a koło mnie chłopak. Owinęłam swoje ramiona wokół niego i złożyłam pocałunek na szyi.
-Ciężko się przy tobie śpi. -wymruczał w poduszkę Jay na co zachichotałam.
-Wstawaj idziemy na miasto, trzeba zrobić zakupy i zjemy coś po drodze. -powiedziałam i zaczęłam bawić się jego bluzką.
-Wiem że bardzo chcesz zobaczyć mnie bez ubrań, ale daj mi spać. - przewróciłam teatralnie oczami i usiadłam na chłopaku okrakiem.
-Rusz się, albo Cię zrzucę. -zażądałam, a chłopak po chwili otworzył oczy i pocałował mnie w usta. Oderwałam się od niego i spojrzałam głęboko w jego oczy
-Chodź, idziemy. -szarpnęłam go za rękę, na co chłopak westchnął i podniósł się z łóżka. Podszedł do szafy i wyciągnął czarne rurki, do tego luźną bluzę. Siedziałam wygodnie na łóżku i go obserwowałam. Zdjął bluzkę, ukazując przy tym swój idealnie wyrzeźbiony brzuch. Podeszłam do chłopaka i przejechałam po jego ranach, miał ich tak dużo.
-Cieszę się, że poznałem kogoś takiego jak ty. -pocałował czubek mojej głowy
-I vice versa. -pocałowałam go w usta, ten oddał pocałunek i chciał go pogłębić, ale wiedziałam, że gdyby to się stało to doszłoby do czegoś więcej.
-Ubierz się i czekam na ciebie na dole. -przygryzłam jego wargę i się oddaliłam. Wyszłam z pokoju i spojrzałam w lustro, które wisiało na ścianie, muszę szybko się ogarnąć, bo wyglądam jak gówno. Poszłam do łazienki, zdjęłam z siebie ubrania i weszłam pod prysznic. Fala gorąca oblała moje ciało, kocham to uczucie, zapominam o wszystkim co mnie otacza. Nałożyłam na siebie żel kokosowy, który po chwili zniknął, a na głowę nałożyłam szampon wiśniowy, wmasowałam go w moje czarne włosy i po chwili spłukałam. Wyszłam z pod prysznica zakręcając za sobą wodę, owinęłam się ręcznikiem i umyłam zęby.
-Em-- -do łazienki wparował Jason, nie dokończył zdania bo spojrzał na mnie z góry na dół i oblizał usta.
-Umm tak właśnie... co ja to miałem... -nie umiał dokończyć zdania bo wpatrywał się we mnie, byłam tylko w ręczniku, miałam mokre włosy, a pod spodem nic nie miałam.
-Jason, puka się. -powiedziałam po chwili wywracając oczami.
-Wiesz to -wskazał palcem na moje ciało. -Jest też moje. -zaśmiał się.
-Tak, jasne cokolwiek. -westchnęłam i lekko zachichotałam. Chłopak puścił mi oczko i zniknął za drzwiami.
Wysuszyłam szybko włosy i ubrałam na siebie bieliznę oraz ubrania, które miałam schowane w szufladach. To dziwne uczucie wiedząc, że jest się pełnoletnim i ma się swój dom.. bez rodziców.. Łzy pojawiły się w moich oczach, ale nie dałam im wypłynąć. Nałożyłam szybki makijaż i wyszłam z łazienki.
-Wreszcie, umieram z głodu, chodźmy już. -podszedł do mnie i objął mnie w talii.

~*~

-To na co idziemy? -spytałam patrząc na chłopaka swoimi ciemnymi oczami.
-Na co masz ochotę? -spytał przyciskając mnie mocno do siebie.
-Naleśniki. -rzuciłam szybko, chłopak kiwnął twierdząco głową. Po drugiej stronie ulicy podawali naleśniki, miałam już przejść przez ulicę, kiedy coś, a raczej ktoś przykuł moją uwagę. Postać mężczyzny stała koło naleśnikarni i się na mnie patrzyła, przyjrzałam się bliżej i czułam jak uginają mi się nogi.
Lucas wrócił.

***
Dla tych co nie pamiętają/nie wiedzą, Lucas to ten co zgwałcił Emily.
dvjhdfvbj tyle emocji że omg.
Nawet nie wiecie ile mi zajęło napisanie tego rozdziału, co prawda pisałam go po kawałkach, ale co chwile mi coś przeszkadzało, ale mniejsza z tym, wreszcie jest!
I do tej osoby która napisała, że jest dużo błędów:


Serio jest aż tyle błędów? Ciekawe, bo jakoś jak ja czytam to nie jest ich tak dużo, a jak już to nie są takie widoczne, popatrzcie na nie które opowiadania, czasem nie da się rozdziału czytać bo tyle ich jest, więc nie narzekajcie. 

Tak więc adjos i do zobaczenia 


Jeśi nie będzie minimum 27 komentarzy nie będzie nowego rozdziału i zawieszam bloga, pis joł


piątek, 9 sierpnia 2013

Sixteen †


Come with me, babe


Emily's POV

Musiałam się wziąźć w garść, ale jak? Poczułam jak coś wibruje w mojej kieszeni, okazało się, że to mój telefon. Sięgnęłam do kieszeni i wyciągnęłam go, przykładając go do ucha.
-Słucham? -spytałam pociągając nosem
-Panna Simpson, jest pani jeszcze w okolicy szpitala? -spytał znajomy mi głos, to był chyba ten facet, który do mnie wcześniej dzwonił.
-Umm tak, a o co chodzi? -spytałam z iskrą nadziei, że może Jason się obudził
-Niech pani po prostu przyjdzie. -burknął i się rozłączył. 
Milutki-pomyślałam
Otarłam suche łzy z moich policzków, otworzyłam drzwi od auta i mocno je trzasnęłam, kilka par oczu spojrzało w moją stronę, ale posłałam im gniewne spojrzenie i od razu je odwrócili. Skierowałam się smutna do szpitala, ale z drugiej strony się cieszyłam, że może Jason się obudził. Szybkim krokiem znalazłam się na trzecim piętrze. Widziałam jak koło sali Jay'a stało kilku lekarzy i kilku pielęgniarek. Od razu tam podbiegłam.
-Przepraszam... -powiedziałam tak aby na mnie spojrzeli. Ich oczy zwróciły się w moją stronę. W ich oczach mogłam zobaczyć współczucie, smutek i obojętność. Nie wiedziałam o co może chodzić, więc posłałam ich pytające spojrzenie, na twarzy miałam lekki grymas.
-Przykro nam panno Simpson. -powiedział lekarz,posyłając mi współczujące spojrzenie. Spojrzałam na niego jak na idiotę, o co mu chodzi?
-Nie rozumiem.. -powiedziałam, nagle zobaczyłam jak pielęgniarki wynoszą na noszach Jason'a, miał zamknięte oczy, zobaczyłam jak przykrywają go czymś co przypominało cienki koc. Mogło to oznaczać tylko jedno...
-Nie! -krzyknęłam. W końcikach moich oczu pojawiły się łzy. -NIE! -krzyknęłam drugi raz, ale tym razem głośniej.
-Proszę ją zabrać. -powiedział lekarz do faceta obok. Podszedł do mnie i chwycił mnie za ramie, ale ja się zaczęłam szarpać i histerycznie się wiercić. Chciałam podbiec do Jay'a ale złapali mnie od tyłu i chcieli wyprowadzić, ale kopnęłam faceta w krocze, przez co ten uklęknął trzymając obolałe miejsce. Zanim inni lekarze lub kim oni tam byli do mnie podbiegli szybko ruszyłam w stronę odjeżdżającego na noszu chłopaka. Odkryłam go, patrząc na jego idealną twarz, miał zamknięte oczy i wyglądał jakby spał.
-Nie opuszczaj mnie, błagam. -powiedziałam do chłopaka trzymając go w swoich rękach, gładząc jego włosy. Widać nikt nie chciał mnie zatrzymywać, bo stali i patrzeli się na mnie, bardzo im za to dziękowałam. Zaczęłam szlochać w szpitalny fartuch Jason'a. 
-Potrzebuje Cię obok siebie, błagam Jason, wiem że potrafisz. -poprosiłam dalej szlochając w chłopaka.

Jason's POV

-Gdzie ja jestem? -spytałem chłopaka w prawdopodobnie moim wieku, który stał odwrócony do mnie tyłem. ten zaczął iść przed siebie, nawet się do mnie nie odwracając, szedł coraz szybciej.
-Ej! -krzyknąłem. -Czekaj! -ruszyłem w jego stronę, ale coś mnie zatrzymało, obróciłem się w bok i prawie podskoczyłem. Widziałem szpital, a w nim dziewczynę, która trzyma mocno chłopaka, chciałem się temu przyjrzeć bliżej, ale ktoś szarpnął mnie za ramię, obróciłem się i zobaczyłem...
-Alex! -krzyknąłem i prawie się poryczałem. Alex był moim bratem, który zmarł nie długo po tym, jak zmarła nasza matka, popełnił samobójstwo.
-Chodź ze mną do rodziców. -poprosił idąc w stronę mocno jasnego światła.
-Czekaj, jeśli z tobą pójdę to już nie zobaczę Emily, prawa? -spytałem go, a ten wzruszył ramionami i szedł dalej przed siebie. Zlekceważyłem jego prośbę i podszedłem bliżej dziewczyny, która była w szpitalu. Spojrzałem na nią, i okazało się, że tą dziewczyną jest Emily.
-Emily, czemu płaczesz? -spytałem ją, ale ta nie odwróciła się w moim kierunku
-Nie opuszczaj mnie, błagam. -powiedziała mocniej tuląc do siebie chłopaka, ale kim on był? Przyjrzałem się temu bliżej, i myślałem że zrobi mi się słabo, ale o dziwo nie. Chłopakiem byłem ja, ale jak? Przecież ja stoję tutaj.
-Potrzebuje Cię obok siebie, błagam Jason, wiem że potrafisz. -wydukała kurczowo trzymając chłopaka, a raczej mnie. Chciałem ją przytulić, ale kiedy to zrobiłem upadłem na ziemię. Zobaczyłem że ten sam chłopak który stał do mnie tyłem się śmieje. Nie widziałem jego twarzy, ponieważ padało na nią słońce. Chłopak się odwrócił i zaczął ponownie iść przed siebie.
-Stój! -krzyknąłem za nim, ale on się nie odwrócił. Machnąłem na niego ręką, podszedłem do dziewczyny, i chciałem dotknąć jej ręki, gdy zobaczyłem ciemność i ponownie nic nie czułem, ani nie widziałem.

Emily's POV

Moje błagania nic nie dawały, poczułam że coś ściska moją rękę, spojrzałam i okazało się, że to ręka Jason'a. Od razu bardziej się popłakałam, wiedząc że wrócił. Po chwili chłopak gwałtownie się podniósł biorąc powietrze. Miał szeroko otwarte oczy, podskoczyłam ze strachu na ten widok. Chłopak rozejrzał się po pokoju nie wiedząc co się dzieje. Mocno przytuliłam chłopaka i zaczęłam szlochać.
-Nie chciałbym przerywać, ale musimy przebadać pacjenta. -powiedziała pielęgniarka w wieku mniej więcej trzydziestu może mniej lat. Miała blond jasne włosy i wyglądała jak kurwa.
-Niech będzie. -powiedziałam z odrazą odrywając się od chłopaka.


Stałam przy sali chłopaka i czekałam, aż w końcu ta suka sobie pójdzie, nie lubiłam jej.
-Zazdrosna? -powiedział ktoś za mną, szybko się odwróciłam z zaskoczenia prawie dostałam zawału.
-Tate, idioto! -walnęłam chłopaka w ramię
-A za co to? -spytał pocierając swoje ramie
-Za to, że cały czas chcesz, abym dostała zawału. -fuknęłam. -I nie, nie jestem zazdrosna. -powiedziałam obojętnie krzyżując ręce.
-Jasne, jasne. -zaśmiał się chłopak
-Cokolwiek. -wzruszyłam ramionami.
-Możesz już wejść. -powiedziała ta sztuczna kurwa, nie oceniajcie mnie, jestem wkurwiona.
-Ta a ty lepiej stąd spierdalaj kurwo. -warknęłam pod nosem. Nie czekając na jej reakcje po prostu weszłam do sali. Jason leżał na łóżku, miał zamknięte oczy, ale kiedy zauważył że weszłam od razu je otworzył, odwrócił głowę w moją stronę, a do moich oczu napłynęły łzy.
-Chodź do mnie skarbie. -rozłożył szeroko ramiona, a ja się w niego wtuliłam. Chłopak złapał swoimi rękami moją twarz i spojrzał mi głęboko w oczy.
-Tak cholernie mi przykro, że tak Cię potraktowałem, obiecuję że to się nie powtórzy. -zapewnił mnie i złożył lekki pocałunek na moim czole.
-Bałam się, że Cię straciłam już na zawsze. -powiedziałam i więcej łez zaczęło spływać po mojej twarzy.
-Ale spójrz, jestem tutaj. -uśmiechnął się szeroko.
-Kiedy Cię wypisują? -spytałam patrząc chłopakowi w oczy
-Jutro o 12 po południu. - położyłam się obok chłopaka, a ten objął mnie ramieniem.
-I wiesz co? Słyszałem wszystko co mówiłaś. -pocałował mnie w tył głowy i ułożył się wygodnie na łóżku.
Czyli słyszał o czym mówiłam....

-Ekhem. -usłyszałam jak ktoś odchrząknął w pokoju. Była to pielęgniarka, ale nie ta kurwa.
-Nie chciałam was budzić, bo wyglądaliście tak słodko, ale musicie wstawać, zaraz go wypisują. -szeroko się uśmiechnęła i wyszła z pokoju. Odwróciłam się w stronę chłopaka, nadal spał. Wyglądał tak uroczo, miał zamknięte oczy, a jego klatka piersiowa unosiła się i powoli opadała. Złożyłam szybki pocałunek na jego ustach i lekko potrząsnęłam jego ramieniem.
-Jason, pora wstawać. -zaśmiałam się cicho nadal nim potrząsając.
-Jeszcze pięć minut. -powiedział w poduszkę jakby przez sen.
-Niech Ci będzie. -powoli uwolniłam się z objęć chłopaka i wstałam z łóżka. W lustrze w pokoju się obejrzałam i... o mój boże co to ma być? To ja? Wyglądałam jak gówno, potargane tłuste włosy, bez makijażu, w pogniecionych ciuchach.. Ręką przeczesałam swoje włosy, spojrzałam na wyświetlacz swojego telefonu, dziesięć nieodebranych połączeń od wujka.  Cudownie.
Wybrałam jego numer i po dwóch sygnałach odebrał.
-Emily? Matko boska, nic Ci nie jest? -krzyknął zmartwiony do telefonu, było mi go szkoda, cały czas od niego uciekałam, oczywiście nie celowo.
-Spokojnie wujku, nic mi nie jest, spałam z Jason'em w szpitalu, przepraszam że tak nagle wybiegłam, to było bardzo ważne. -powiedziałam szybko
-Uhh, rozumiem. Posprzątałem to kakao w twoim pokoju, kiedy wracasz? -spytał
-Za jakieś pół godziny, nie martw się o mnie, kocham Cię. -powiedziałam i się rozłączyłam. Obróciłam się i kolejny raz prawie dostałam zawału.
-Jason, odbiło Ci? -spytałam wystraszona. Chłopak był już ubrany, spojrzałam na niego od góry do dołu i uśmiechnęłam się pod nosem.
-Opczajasz mnie? -zaśmiał się chłopak
-Może. -powiedziałam odgarniając kosmyk włosów za ucho. Chłopak złożył pocałunek na moim czole i złapał mnie za rękę. Poczułam jak rumieniec wkradł mi się na twarz więc starałam się go zakryć włosami. Chłopak chwycił za mój podbródek i spojrzał mi głęboko w oczy.
-Nie ma się czego wstydzić. - posłał mi uśmiech, a ja go odwzajemniłam.

Minęła godzina odkąd widziałam Jay'a. Cholernie mi się nudziło, chciałam iść do kogoś, ale do głowy przyszedł mi tylko Nick. Nie chciało mi się ruszać więc wstałam i zauważyłam Tate'a, który podpierał się o ścianę, był smutny.
-Hej. -powiedziałam patrząc w stronę chłopaka, ten podniósł głowę, zauważyłam że miał oczy jakby płakał.
-Ej, co jest? -spytałam podnosząc się z łóżka.
-Nic. -wzruszył ramionami.
-Ale jesteś smutny.
-Nie czuje się smutny, nie czuje niczego.


Nie czuje się smutny, nie czuje niczego.
Nie czuje się smutny, nie czuje niczego.
Nie czuje się smutny, nie czuje niczego.

Te słowa cały czas krążyły mi po głowie, co on miał na myśli?

****
Co on miał na myśli? :ooo I paczajcie Jason żyje! hahhahahahaha
Mamy 16 rozdział i ponad 20K wejść, wow. Jednak nadal się nie cieszę. 
Blog jest znany, wszystkim się podoba, ale co to daje? Komentarzy i tak jest mało. Nie narzekam, bo lepsze ponad 30 komentarzy niż 15, ale chciałabym mieć ich więcej, a nikomu się nie chce komentować. Strasznie mnie to smuci i rozdziały chyba będą teraz raz w tygodniu, sami tak chcieliście. 
Tak więc do następnego.

Jeśli czytasz ten rozdział to komentuj, byle co ale chociaż skomentuj. Wpisywanie kodu wyłączone.

Rozdział szybko się nie pojawi.


niedziela, 4 sierpnia 2013

Fifteen †

Third floor, room number twenty.

Kiedy się obudziłam Tate'a nie było obok mnie. Leniwie się przeciągnęłam i spojrzałam na zegarek, który stał na półce. Wzięłam go do ręki i zobaczyłam, że była 06:33. Przeklnęłam w myśli, kolejny raz nie mogę normalnie wstać. Zdjęłam kołdrę i zobaczyłam, że byłam we wczorajszych ciuchach. Od razu zeskoczyłam z łóżka, wyjęłam z szafy skąpe szorty, do tego bluzkę na ramiączkach i miętowo-czarną bieliznę. Weszłam do łazienki, zamykając za sobą drzwi. Zdjęłam z siebie wczorajsze ubrania wraz z bielizną, spojrzałam w lustro i zobaczyłam moje blizny, wspomnienia zaatakowały mnie z ogromną siłą.

*Flashback*
-Patrzcie idzie ta gruba sierota. -powiedziała Lexi, najpopularniejsza dziewczyna ze szkoły
-Przepraszam chce przejść. -powiedziałam ze spuszczoną głową.
-Spierdalaj stąd, nikt Cię tu nie chce. -powiedziała śmiejąc się wraz ze swoją świtą
*End Flashback*


*Flashback*
-Jeśli powiesz o tym komukolwiek, zwłaszcza twojej matce zabije Cię.-spojrzałam na niego z nie dowierzeniem.
-Ta? Co mi zrobisz?! -krzyknęłam na niego. Poczułam jak mój policzek robi się czerwony, a do moich oczu napływają łzy. UDERZYŁ MNIE.
-Nauczę Cię szacunku gówniaro. -ojciec zdjął pasek od spodni, i zaczął mnie nim walić po całym ciele,kiedy skończył wyszedł. Przeczołgałam się po ziemi, zamknęłam drzwi i udałam się do łazienki,wyciągnęłam żyletkę i zaczęłam się ciąć.
*End Flashback*

Usiadłam naga na ziemi i zaczęłam cicho szlochać. Kiedy to tak szybko zleciało? Nie dawno byłam jeszcze szczęśliwa z Mike'iem, ale nie musiałam być jak każda inna dziwka z mojej szkoły i się z nim przespać, jest za to jedna różnica pomiędzy mną a nimi. Ja myślałam że on mnie kocha i dlatego się z nim przespałam, one robią to z każdym. Myślałam, że Jason jest inny, pokochałam go, a on nazwał mnie mniej więcej dziwką. Wskoczyłam szybko pod prysznic, licząc że to coś da, że może zapomnę, ale nie mogłam. Kiedy wyszłam z pod prysznica, szybko się wysuszyłam i ubrałam. Nie wychodziłam puki co nigdzie, więc usiadłam na łóżku, skuliłam się i dalej szlochałam. Cały czas myślałam o Jason'ie, ja go kocham teraz to wiem, gorsze jest to, że on mnie już nie kocha i zachowuje się jak dupek. Kiedy on się tak zmienił? Jeszcze niedawno był wstydliwy, uroczy, miły a teraz? Jest jak każdy inny dupek, zakochany w sobie. Tak bardzo chciałabym mieć przy sobie tego chłopaka, którego brałam za Jay'a, chłopaka który by mnie przytulił, zrozumiał jak nikt inny. Chciałabym poczuć jego ciepłe, malinowe usta na moich, trzymać go za rękę, śmiać się z nim, płakać. Dlaczego miłość musi być taka skomplikowana?

*Flashback*
-Chodź! -rozkazał chłopak
-Ale gdzie? -spytałam rozbawiona
-Na piknik, zabieram Cię na łąkę. -odpowiedział, chwytając moją dłoń i ciągnąc mnie za sobą do samochodu.
-Jesteś szalony. -powiedziałam patrząc się na chłopaka
-I za to mnie lubisz. -dokończył
-I za to Cię lubię. - powiedziałam słodko chichocząc 
-Jesteśmy- powiedział chłopak, wysiadając z auta, otwierając mi po chwili drzwi
-Madame. - podał mi rękę, abym wyszła. Chwyciłam za jego dłoń, wysiadając z samochodu. Chłopak zamknął drzwi i wziął mnie na barana.
-Jesteś idiotą. -powiedziałam śmiejąc się
-Ale seksownym idiotą. -powiedział, zauważyłam że porusza brwiami
-Może, może. -drażniłam się z nim. Chłopak położył mnie za ziemi, a sam położył się obok mnie. Położyłam głowę na jego klatce piersiowej wdychając jego cudowny zapach.
-Patrz ta wygląda jak kaczka. -powiedział chłopak wskazując palcem na chmurę w kształcie kaczki.
-A tamta jak ty. -pokazałam na chmurę która wyglądała podobnie do klauna
-Oj nie dobra ty. -chłopak usiadł na mnie okrakiem i zaczął mnie łaskotać.
*End Flashback*


Zabawne, to było jeszcze kiedy byliśmy przyjaciółmi, tydzień przed tym jak pojechałam do tej "szkoły" , to ona wszystko zmieniła. Zaczęłam głośniej płakać, sama się do siebie tuląc.

-Skarbie co się stało. -spytał wujek Don. Nic nie odpowiedziałam, tylko bardziej płakałam
-Proszę powiedz mi. -powiedział smutno, pocierając moje kolano
-J-jason, o-on mnie n-nie k-k-kocha i-i-i naz-zwał m-mnie k-kurwą. -wyjąkałam i bardziej się rozpłakałam
-Hej, Ciii jestem tutaj, ja już sobie porozmawiam z jego wujkiem. -powiedział surowo, ale zniżył swój ton do spokojnego ze względu na mnie.
-O co poszło? -spytał
-J-jason spytał czy go k-kocham, a ja n-nie wiedziałam c-co powiedzieć n-no i on s-się na mnie w-wściekł, n-nawet nie d-dał mi dojść do głosu. -kolejny raz wydukałam, musiałam mu w końcu powiedzieć o co chodzi.
-A kochasz go? -spytał ponownie
-Tak, kocham i to jest najgorsze. - ciągle płakałam
-Poczekaj tutaj, zrobię nasze kakao, trochę się uspokoisz, nie płacz już ,proszę. -powiedział mocno ściskając moją lewą rękę. W końcu uniosłam moją głowę i kiwnęłam głową. Wujek wyszedł z pokoju, a ja czekałam na niego bawiąc się swoimi palcami.

Wujek wrócił trzymając w rękach dwa kubki kakaa*. Zamknął za sobą drzwi, kopiąc je nogą, tak aby się zamknęły, powoli usiadł na łóżku, dając mi do ręki kubek.
-Wypij, to nasze kakao, pamiętasz? -lekko się zaśmiał. -Piliśmy je z twoją ciocią Trudy.
-Trzy pianki i ogromna ilość kakaa
-Trzy pianki i ogromna ilość kakaa. -powiedzieliśmy w tym samym czasie śmiejąc się. Poczułam jak na łóżku wibruje mój telefon, od razu chwyciłam za niego, a moim oczom ukazał się nieznany numer.
-Halo? -spytałam grzecznie upijając łyk kakaa.
-Panna Emily Simpson? -spytał facet po głosie mogłam rozpoznać, że miał on około 40-stu lat
-Um, tak o co chodzi? -spytałam biorąc kolejny łyk kakaa.
-Chodzi o pana Jasona McCann'a, jest on w szpitalu.- od razu wyplułam swoje kakao.
-Słucham?! -krzyknęłam panicznie do telefonu -Co się stało?! -spytałam spanikowana
-Miał wypadek samochodowy. -odpowiedział spokojnie mężczyzna
-W jakim szpitalu się znajduje?-spytałam szybko
-Na Time Squer 48 -od razu się rozłączyłam, kubek kakao wylądował na łóżku.
-Emi, o się dzieje?! -krzykną za mną mój wujek
-Jason jest w szpitalu! -tylko tyle zdołałam powiedzieć, bo od razu wzięłam swoje kluczyki od auta i wyskoczyłam jak oparzona z domu. Podbiegłam do auta, otwierając je kluczkami i szybko znalazłam się w środku odpalając je. Jechałam 10 minut drogi, może nie całe, ale w końcu byłam na miejscu. Trzasnęłam za sobą drzwiami auta i szybkim krokiem byłam już w środku szpitala. Podeszłam do recepcji, gdzie kobieta spojrzała się na mnie jak na wariatkę. Musiałam wyglądać okropnie, poplątane włosy, nie umalowana. Olałam jej spojrzenie i szybko spytałam
-Gdzie leży Jason McCann?
-Momencik. -powiedziała kobieta w wieku ok. trzydziestu lat. Po dwóch minutach, które dla mnie trwały jak godziny, wreszcie powiedziała
-Trzecie piętro, sala numer dwadzieścia. - podziękowałam i pobiegłam na drugie piętro.
-Sala dwanaście, piętnaście, osiemnaście. Dwadzieścia! -krzyknęłam szczęśliwa na widok sali. Jednak od razu posmutniałam widząc przez szybę Jay'a. Otworzyłam drzwi, zamykają je za sobą i od razu zakryłam ręką swoją drżącą buzię. Chłopak był przypięty do jakiegoś urządzenia, leżał ubrany w szpitalny fartuch, jego włosy były potargane, a usta lekko posiniaczone. Usiadłam na łóżku obok chłopaka.
-Coś ty najlepszego narobił.. -powiedziałam przez łzy które spływały mi po twarzy. Ścisnęłam mocno rękę chłopaka.
-Wiem, że mnie pewnie nie słyszysz, ale.. Kocham Cię Jason, teraz to wiem. -więcej łez zaczęło spływać po mojej twarzy, nie było sensu ich ścierać, bo pewnie po chwili i tak zaczęło by ich być coraz więcej.
-Ja po prostu chcę, żebyś żył, pewnie mnie nie chcesz, bo kto by chciał, ale.. kocham cię i chyba nic tego nie zmieni. -Pochyliłam się do chłopaka i lekko pocałowałam jego usta.
-Nie umieraj, błagam. -ostatni raz ścisnęłam dłoń chłopaka i wyszłam z jego sali. Zauważyłam, że jakiś doktor idzie korytarzem, szybko do niego podbiegłam.
-Um przepraszam, panie doktorze, co będzie z Jason'em McCann'em? -spytałam grzecznie
-Nie jest w najlepszym stanie, są małe szanse że uda mu się z tego wyjść. -powiedział, a następnie poczułam jak moje serce staje w miejscu.
-Co się dokładnie stało?
-Może pani usiądzie jest pani bl---
-Niech mi pan powie co się stało! -prawie krzyknęłam, ale zniżyłam ton ze względu na to, że jesteśmy w szpitalu.
-No dobrze, więc chłopak jechał autem, zboczył z drogi i wpadł do jeziora. -przeczesałam swoją ręką włosy, cicho wzdychając.
-No dobrze, dziękuję panu. -nie dałam mu nic więcej powiedzieć tylko wyszłam ze szpitala. Wsiadłam do swojego auta, oparłam głowę o kierownicę, trzymając ją swoimi trzęsącymi się dłońmi i zaczęłam płakać. Nie umiałam się uspokoić, ale wiedziałam że muszę, bo w takim stanie nie będę mogła prowadzić.

Jason's POV


Spałem, a może raczej nie spałem? Czy ja umarłem? Raczej nie, bo nie widzę tutaj niczego. Ostatnie co pamiętam to, to że jechałem samochodem, później widziałem tylko tonące auto. Chciałem coś sobie przypomnieć,ale utrudnił mi to znany mi dziewczęcy głos.

-Wiem, że mnie pewnie nie słyszysz, ale.. Kocham Cię Jason, teraz to wiem. -słyszałem jak cicho łka, to była Emily, czy ja śnie?
-Ja po prostu chcę, żebyś żył, pewnie mnie nie chcesz, bo kto by chciał, ale.. kocham cię i chyba nic tego nie zmieni. - poczułem jak ktoś dotyka moich ust, ale nic nie widziałem, mogłem czuć, słuchać ale nic kompletnie nic nie widziałem.
-Nie umieraj, błagam. -ostatni raz poczułem jej dotyk, a potem znowu nic.
Czy to mi się wydaję? Słyszałem kiedyś o takim gościu, co był w śpiączce i słyszał swoją dziewczynę, ale czy to prawda? Nie mogłem już o niczym myśleć, ponieważ poczułem jak odpływam.

No one's POV


Wszyscy chodzili po korytarzu jakby nigdy nic, gdy nagle rozległ się głos pielęgniarki.

-Doktorze, szybko! Tracimy go! - na trzecim piętrze do pokoju numer dwadzieścia wbiegł lekarz.
-Proszę zapisać godzinę zgonu...

***

Kurwa, co do cholery? Kto zastąpi Jason'a jeśli umrze? Ja już dałam nowy wygląd bloga, na którym jest Jason!
Ale mniejsza o wygląd, co będzie z Emily jeśli on umrze? Piszę tak jakbym nie wiedziała co będzie, bo serio nie wiem XDD
Blog robi się bardziej popularny,
dodawajcie go też do obserwowanych ♥



Uwaga!
Ponieważ są wakacje, to mój plan wygląda tak:
Niedziela-Dodaje rozdział
Poniedziałek-Czekam na komentarze
Wtorek-Jadę do mojego drugiego domu
Środa-Wracam ok. 22 w nocy
Czwartek/Piątek-Może M O Ż E dodam rozdział
Sobota, Niedziela i następny tydzień prawdopodobnie mnie nie ma

Mam nadzieję, że mnie nie zostawicie i dalej będziecie tu wchodzić ♥ Bardzo was przepraszam, ale rozumiecie są wakacje, został nie cały miesiąc. Sama nie wiem może w czwartek lub piątek dodam, ale to zależy od komentarzy. Mam nadzieję, że cieszycie się z długiego rozdziału, możecie napisać mi tutaj  >LINK<  co myślicie o rozdziale i czy podoba wam się nowy wygląd bloga, czy macie jakieś uwagi lub cokolwiek :)

kakaa* - nie wiedziałam jak to napisać,ale nie ważne, ważne jest to, że chodzi o kakao XD

Tak więc do zobaczenia (:
Ps. Zapraszam na blogi http://possessive-jason-mccann.blogspot.com  oraz http://tlumacz-superstitions.blogspot.com no i oczywiście Bad Meets Evil  kocham je bardzo :c
Jeśli chcecie coś fajnego w następnym rozdziale to zostawcie po sobie komentarz. Nawet zwykłe ":)" wpisywanie kodu wyłączone.


Komentujemy, proszę was :(