Come with me, babe
Emily's POV
Musiałam się wziąźć w garść, ale jak? Poczułam jak coś wibruje w mojej kieszeni, okazało się, że to mój telefon. Sięgnęłam do kieszeni i wyciągnęłam go, przykładając go do ucha.
-Słucham? -spytałam pociągając nosem
-Panna Simpson, jest pani jeszcze w okolicy szpitala? -spytał znajomy mi głos, to był chyba ten facet, który do mnie wcześniej dzwonił.
-Umm tak, a o co chodzi? -spytałam z iskrą nadziei, że może Jason się obudził
-Niech pani po prostu przyjdzie. -burknął i się rozłączył.
Milutki-pomyślałam
Otarłam suche łzy z moich policzków, otworzyłam drzwi od auta i mocno je trzasnęłam, kilka par oczu spojrzało w moją stronę, ale posłałam im gniewne spojrzenie i od razu je odwrócili. Skierowałam się smutna do szpitala, ale z drugiej strony się cieszyłam, że może Jason się obudził. Szybkim krokiem znalazłam się na trzecim piętrze. Widziałam jak koło sali Jay'a stało kilku lekarzy i kilku pielęgniarek. Od razu tam podbiegłam.
-Przepraszam... -powiedziałam tak aby na mnie spojrzeli. Ich oczy zwróciły się w moją stronę. W ich oczach mogłam zobaczyć współczucie, smutek i obojętność. Nie wiedziałam o co może chodzić, więc posłałam ich pytające spojrzenie, na twarzy miałam lekki grymas.
-Przykro nam panno Simpson. -powiedział lekarz,posyłając mi współczujące spojrzenie. Spojrzałam na niego jak na idiotę, o co mu chodzi?
-Nie rozumiem.. -powiedziałam, nagle zobaczyłam jak pielęgniarki wynoszą na noszach Jason'a, miał zamknięte oczy, zobaczyłam jak przykrywają go czymś co przypominało cienki koc. Mogło to oznaczać tylko jedno...
-Nie! -krzyknęłam. W końcikach moich oczu pojawiły się łzy. -NIE! -krzyknęłam drugi raz, ale tym razem głośniej.
-Proszę ją zabrać. -powiedział lekarz do faceta obok. Podszedł do mnie i chwycił mnie za ramie, ale ja się zaczęłam szarpać i histerycznie się wiercić. Chciałam podbiec do Jay'a ale złapali mnie od tyłu i chcieli wyprowadzić, ale kopnęłam faceta w krocze, przez co ten uklęknął trzymając obolałe miejsce. Zanim inni lekarze lub kim oni tam byli do mnie podbiegli szybko ruszyłam w stronę odjeżdżającego na noszu chłopaka. Odkryłam go, patrząc na jego idealną twarz, miał zamknięte oczy i wyglądał jakby spał.
-Nie opuszczaj mnie, błagam. -powiedziałam do chłopaka trzymając go w swoich rękach, gładząc jego włosy. Widać nikt nie chciał mnie zatrzymywać, bo stali i patrzeli się na mnie, bardzo im za to dziękowałam. Zaczęłam szlochać w szpitalny fartuch Jason'a.
-Potrzebuje Cię obok siebie, błagam Jason, wiem że potrafisz. -poprosiłam dalej szlochając w chłopaka.
Jason's POV
-Gdzie ja jestem? -spytałem chłopaka w prawdopodobnie moim wieku, który stał odwrócony do mnie tyłem. ten zaczął iść przed siebie, nawet się do mnie nie odwracając, szedł coraz szybciej.
-Ej! -krzyknąłem. -Czekaj! -ruszyłem w jego stronę, ale coś mnie zatrzymało, obróciłem się w bok i prawie podskoczyłem. Widziałem szpital, a w nim dziewczynę, która trzyma mocno chłopaka, chciałem się temu przyjrzeć bliżej, ale ktoś szarpnął mnie za ramię, obróciłem się i zobaczyłem...
-Alex! -krzyknąłem i prawie się poryczałem. Alex był moim bratem, który zmarł nie długo po tym, jak zmarła nasza matka, popełnił samobójstwo.
-Chodź ze mną do rodziców. -poprosił idąc w stronę mocno jasnego światła.
-Chodź ze mną do rodziców. -poprosił idąc w stronę mocno jasnego światła.
-Czekaj, jeśli z tobą pójdę to już nie zobaczę Emily, prawa? -spytałem go, a ten wzruszył ramionami i szedł dalej przed siebie. Zlekceważyłem jego prośbę i podszedłem bliżej dziewczyny, która była w szpitalu. Spojrzałem na nią, i okazało się, że tą dziewczyną jest Emily.
-Emily, czemu płaczesz? -spytałem ją, ale ta nie odwróciła się w moim kierunku
-Nie opuszczaj mnie, błagam. -powiedziała mocniej tuląc do siebie chłopaka, ale kim on był? Przyjrzałem się temu bliżej, i myślałem że zrobi mi się słabo, ale o dziwo nie. Chłopakiem byłem ja, ale jak? Przecież ja stoję tutaj.
-Potrzebuje Cię obok siebie, błagam Jason, wiem że potrafisz. -wydukała kurczowo trzymając chłopaka, a raczej mnie. Chciałem ją przytulić, ale kiedy to zrobiłem upadłem na ziemię. Zobaczyłem że ten sam chłopak który stał do mnie tyłem się śmieje. Nie widziałem jego twarzy, ponieważ padało na nią słońce. Chłopak się odwrócił i zaczął ponownie iść przed siebie.
-Stój! -krzyknąłem za nim, ale on się nie odwrócił. Machnąłem na niego ręką, podszedłem do dziewczyny, i chciałem dotknąć jej ręki, gdy zobaczyłem ciemność i ponownie nic nie czułem, ani nie widziałem.
Emily's POV
Moje błagania nic nie dawały, poczułam że coś ściska moją rękę, spojrzałam i okazało się, że to ręka Jason'a. Od razu bardziej się popłakałam, wiedząc że wrócił. Po chwili chłopak gwałtownie się podniósł biorąc powietrze. Miał szeroko otwarte oczy, podskoczyłam ze strachu na ten widok. Chłopak rozejrzał się po pokoju nie wiedząc co się dzieje. Mocno przytuliłam chłopaka i zaczęłam szlochać.
-Nie chciałbym przerywać, ale musimy przebadać pacjenta. -powiedziała pielęgniarka w wieku mniej więcej trzydziestu może mniej lat. Miała blond jasne włosy i wyglądała jak kurwa.
-Niech będzie. -powiedziałam z odrazą odrywając się od chłopaka.
-Nie chciałbym przerywać, ale musimy przebadać pacjenta. -powiedziała pielęgniarka w wieku mniej więcej trzydziestu może mniej lat. Miała blond jasne włosy i wyglądała jak kurwa.
-Niech będzie. -powiedziałam z odrazą odrywając się od chłopaka.
Stałam przy sali chłopaka i czekałam, aż w końcu ta suka sobie pójdzie, nie lubiłam jej.
-Zazdrosna? -powiedział ktoś za mną, szybko się odwróciłam z zaskoczenia prawie dostałam zawału.
-Tate, idioto! -walnęłam chłopaka w ramię
-A za co to? -spytał pocierając swoje ramie
-Za to, że cały czas chcesz, abym dostała zawału. -fuknęłam. -I nie, nie jestem zazdrosna. -powiedziałam obojętnie krzyżując ręce.
-Jasne, jasne. -zaśmiał się chłopak
-Cokolwiek. -wzruszyłam ramionami.
-Możesz już wejść. -powiedziała ta sztuczna kurwa, nie oceniajcie mnie, jestem wkurwiona.
-Ta a ty lepiej stąd spierdalaj kurwo. -warknęłam pod nosem. Nie czekając na jej reakcje po prostu weszłam do sali. Jason leżał na łóżku, miał zamknięte oczy, ale kiedy zauważył że weszłam od razu je otworzył, odwrócił głowę w moją stronę, a do moich oczu napłynęły łzy.
-Chodź do mnie skarbie. -rozłożył szeroko ramiona, a ja się w niego wtuliłam. Chłopak złapał swoimi rękami moją twarz i spojrzał mi głęboko w oczy.
-Tak cholernie mi przykro, że tak Cię potraktowałem, obiecuję że to się nie powtórzy. -zapewnił mnie i złożył lekki pocałunek na moim czole.
-Bałam się, że Cię straciłam już na zawsze. -powiedziałam i więcej łez zaczęło spływać po mojej twarzy.
-Ale spójrz, jestem tutaj. -uśmiechnął się szeroko.
-Kiedy Cię wypisują? -spytałam patrząc chłopakowi w oczy
-Jutro o 12 po południu. - położyłam się obok chłopaka, a ten objął mnie ramieniem.
-I wiesz co? Słyszałem wszystko co mówiłaś. -pocałował mnie w tył głowy i ułożył się wygodnie na łóżku.
Czyli słyszał o czym mówiłam....
-Ekhem. -usłyszałam jak ktoś odchrząknął w pokoju. Była to pielęgniarka, ale nie ta kurwa.
-Nie chciałam was budzić, bo wyglądaliście tak słodko, ale musicie wstawać, zaraz go wypisują. -szeroko się uśmiechnęła i wyszła z pokoju. Odwróciłam się w stronę chłopaka, nadal spał. Wyglądał tak uroczo, miał zamknięte oczy, a jego klatka piersiowa unosiła się i powoli opadała. Złożyłam szybki pocałunek na jego ustach i lekko potrząsnęłam jego ramieniem.
-Jason, pora wstawać. -zaśmiałam się cicho nadal nim potrząsając.
-Jeszcze pięć minut. -powiedział w poduszkę jakby przez sen.
-Niech Ci będzie. -powoli uwolniłam się z objęć chłopaka i wstałam z łóżka. W lustrze w pokoju się obejrzałam i... o mój boże co to ma być? To ja? Wyglądałam jak gówno, potargane tłuste włosy, bez makijażu, w pogniecionych ciuchach.. Ręką przeczesałam swoje włosy, spojrzałam na wyświetlacz swojego telefonu, dziesięć nieodebranych połączeń od wujka. Cudownie.
Wybrałam jego numer i po dwóch sygnałach odebrał.
-Emily? Matko boska, nic Ci nie jest? -krzyknął zmartwiony do telefonu, było mi go szkoda, cały czas od niego uciekałam, oczywiście nie celowo.
-Spokojnie wujku, nic mi nie jest, spałam z Jason'em w szpitalu, przepraszam że tak nagle wybiegłam, to było bardzo ważne. -powiedziałam szybko
-Uhh, rozumiem. Posprzątałem to kakao w twoim pokoju, kiedy wracasz? -spytał
-Za jakieś pół godziny, nie martw się o mnie, kocham Cię. -powiedziałam i się rozłączyłam. Obróciłam się i kolejny raz prawie dostałam zawału.
-Jason, odbiło Ci? -spytałam wystraszona. Chłopak był już ubrany, spojrzałam na niego od góry do dołu i uśmiechnęłam się pod nosem.
-Opczajasz mnie? -zaśmiał się chłopak
-Może. -powiedziałam odgarniając kosmyk włosów za ucho. Chłopak złożył pocałunek na moim czole i złapał mnie za rękę. Poczułam jak rumieniec wkradł mi się na twarz więc starałam się go zakryć włosami. Chłopak chwycił za mój podbródek i spojrzał mi głęboko w oczy.
-Nie ma się czego wstydzić. - posłał mi uśmiech, a ja go odwzajemniłam.
Minęła godzina odkąd widziałam Jay'a. Cholernie mi się nudziło, chciałam iść do kogoś, ale do głowy przyszedł mi tylko Nick. Nie chciało mi się ruszać więc wstałam i zauważyłam Tate'a, który podpierał się o ścianę, był smutny.
-Hej. -powiedziałam patrząc w stronę chłopaka, ten podniósł głowę, zauważyłam że miał oczy jakby płakał.
-Ej, co jest? -spytałam podnosząc się z łóżka.
-Nic. -wzruszył ramionami.
-Ale jesteś smutny.
-Nie czuje się smutny, nie czuje niczego.
Nie czuje się smutny, nie czuje niczego.
Nie czuje się smutny, nie czuje niczego.
Nie czuje się smutny, nie czuje niczego.
Te słowa cały czas krążyły mi po głowie, co on miał na myśli?
****
Co on miał na myśli? :ooo I paczajcie Jason żyje! hahhahahahaha
Mamy 16 rozdział i ponad 20K wejść, wow. Jednak nadal się nie cieszę.
Blog jest znany, wszystkim się podoba, ale co to daje? Komentarzy i tak jest mało. Nie narzekam, bo lepsze ponad 30 komentarzy niż 15, ale chciałabym mieć ich więcej, a nikomu się nie chce komentować. Strasznie mnie to smuci i rozdziały chyba będą teraz raz w tygodniu, sami tak chcieliście.
Tak więc do następnego.
Jeśli czytasz ten rozdział to komentuj, byle co ale chociaż skomentuj. Wpisywanie kodu wyłączone.
Cudowny rozdział <3
OdpowiedzUsuńCiesze sie że Jason żyje <3
Tate mnie strasznie intryguje. zawsze sie pojawia i znika, teraz nic nie czuje (?) nie moge sie doczekać kiedy to sie wyjaśni. ;*
już się bałam,że umarł ;o
OdpowiedzUsuńFajnie piszesz, ale denerwuje mnie to że piszesz dla komentarzy. Nie powinna to byc twoja przyjemność?
OdpowiedzUsuńPowinnaś się cieszyć, że chociaż np. 3 osoby skomentują, a nie wymuszać i szantażować komentarzami. Wtedy będziesz miała coraz mniej czytelników..
świetnie piszesz ♥ czekam na kolejny ;*
OdpowiedzUsuńciesze się,że Jay nie umarł ♥ ta scena gbhnjmkkjuhyg*.*
<33333 świeeetneeee. ;D Strasznie się ciesze, że on nie umarł. :) Czekam na nn ! <3
OdpowiedzUsuńwiedziałam, że przeżyje asdfghjkl
OdpowiedzUsuńdgsgkjsdgdkshjg przeżył! ryczałam, to cudowne! :*
OdpowiedzUsuńBardzo fajny rozdział... wciąż się zastanawiam, kim (lub czym) tak naprawdę jest Tate ?...
OdpowiedzUsuńmam nadzieję, że nie długo się dowiem...
=^-^= (nowa fanka)
Jeej Jason żyjeee :D
OdpowiedzUsuńAle co miał na myśli Tate?!
Tate jest duchem 0.0
OdpowiedzUsuńrozdzial super ^^
czemu szybko się nie pojawi? kocham to opowiadanie, proszę pisz jak najszybciej <33
OdpowiedzUsuńkocham to opowiadanie i dziękuję że je piszerz xoxo ♥♥♥
OdpowiedzUsuńcudowny rozdział <3
OdpowiedzUsuńZajebisty :-* dobrze że Jason żyje :-) xx
OdpowiedzUsuńYaaay Jason. *,*
OdpowiedzUsuńBoże jak ja kocham Tate on jest uroczy <3
OdpowiedzUsuńŚwietny rozdział
OdpowiedzUsuńCzekam na nexta
OdpowiedzUsuńCudo *.*
OdpowiedzUsuńNic dodać nic ująć :))
OdpowiedzUsuńBoskie :))))
OdpowiedzUsuńOpowiadanie boskie, ale blagam pocwicz ortografie!
OdpowiedzUsuńasdfghjkllisjxnsn wspaniałe:( </
OdpowiedzUsuńhmmm ciekawe co miał na myśli Tate ? ;o
OdpowiedzUsuńcieszę się że Jason żyje i że słyszał co Emily mówiła ;d *.*
świetne <3
hmm .. nwm czemu ale nadal myśle że Tate jest kimś w rodzaju Anioła Stróża ?
czekam jak to się dalej potoczy ;D
pozdrawiam ;*
Asgytdhoof wspaniałe
OdpowiedzUsuńWOW co to miało być ,,Nie czuje sie smutny, nie czuje niczego" Niemoge sie doczekać następnego *.*
OdpowiedzUsuńWiedziałam że on przeżyje... Ale Tate jest dziwny, czekam nn i prosze pisz dalej <3
OdpowiedzUsuńJestem ciekawa co z Tate'm :o czekam na kolejn :D Dodawaj jak najszybciej :D I <3 You
OdpowiedzUsuńJustin żyje !!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!! <33333333
OdpowiedzUsuńTakie emocje !!! ;O
OdpowiedzUsuńBardzo dziękuję za tłumaczenie <3
AAAAAAAAAAAAA on żyję!!!!!
OdpowiedzUsuńCudo jak zawszę <3
ciesze sie ze on zyje ale strasznie mnie zastanawia Tate :o
OdpowiedzUsuńcudooo :) przeczytałam wszystko w 1 dzień ;)
OdpowiedzUsuńJEZU, JEZU <333 KOCHAM <33
OdpowiedzUsuńŚwietnie... Jej... On żyje! XD Ciekawi mnie postać Tate... Nie mogę się doczekać następnego!
OdpowiedzUsuńŚwietny rozdzial ;) Czekam z niecierpliwością na następny ;*
OdpowiedzUsuńBoski Mała *.* Wiedziałam ,że on będzie żył :3
OdpowiedzUsuńTak myślę .Że może Tate nie żyję ale ona go widzi ? Ale jest dużo za i przeciwwięc to trudne ;)
OdpowiedzUsuńTate jest taki tajemniczy...
OdpowiedzUsuńBoże dziękuje ,że go uratowalaś . Gdyby on nie przeżył to ja bym też chyba wykitowała ! Czekam na następny ;)
OdpowiedzUsuńKocham to♡
Dzisiaj zaczęłam czytać i proszę - jestem na bieżąco :)
OdpowiedzUsuńCzekam nn
Super czekam na nn :))
OdpowiedzUsuńcuudoo . czy tate jest jakims aniolem czy co???
OdpowiedzUsuńJa płacze choć nie plakalam chyba od roku dosłownie od roku ja pitole płacze on żyje a ja płacze choć powinnam się cieszyć i właśnie to robię cieszę się i płacze kocham twoje opowiadanie i to jak piszesz niewiem co to opowiadanie robi ze mną ze mam na raz w sobie tyle emocji ale niech robi to dalej powodzenia kochana pisz dalej tak cudownie ;*
OdpowiedzUsuń